Obserwatorzy

DAWNO TEMU W PARYŻU MODNA DAMA UDAŁA SIĘ D MODYSTKI, ABY ZAMÓWIĆ NAKRYCIE GŁOWY - OSTATNI KRZYK MODY. MODYSTKA OWO NAKRYCIE WYKONAŁA ZUŻYWAJĄC 5 METRÓW WSTĄŻKI. KIEDY DAMA USŁYSZAŁA CENĘ, Z OBURZENIEM ZAWOŁAŁA: CO!!! 300 FRANKÓW ZA 5 METRÓW WSTĄŻKI??!! PANI CHYBA OSZALAŁA!! NA TO MODYSTKA KILKOMA SPRAWNYMI RUCHAMI ROZPRUŁA PIĘKNY CZEPEK, ZWINĘŁA WSTĄŻKĘ, PODAŁA OBURZONEJ DAMIE I POWIEDZIAŁA: ZAPŁATA JEST ZA MOJE UMIEJĘTNOŚCI I PRACĘ, WSTĄŻKĘ DAJĘ PANI GRATIS!!!

środa, 26 września 2012

Biżuteria ~38~

Dziś coś fajnego, co zrobiłam jakiś czas temu i co mi się bardzo podoba :) 

--bransoletka z lawy wulkanicznej, korala, howlitu zielonego i czerwonego i masy perłowej z dodatkiem czerwonego marmuru--



oraz komplet: (tylko gdzieś mi bransoletkę wcięło) naszyjnik z bryłek korala, lawy wulkanicznej, czarnego howlitu i czerwonego marmuru i do tego kolczyki z lawy i marmuru. ...



Tego ostatniego już chyba nie mam :) 

Jakoś ostatnio nie mam weny na biżuterię, wciągnął mnie haft... ale ja tak mam... na jedno mnie nachodzi, na inne mi przechodzi ochota...

* * * * * * *

Mój Mąż w poniedziałek wrócił ze szpitala... na początku był bardzo słaby, teraz czuje się już lepiej, ale ciągle ma problemy z oddychaniem przez nos, bo ma założone jakieś płytki podtrzymujące, do tego jeszcze mu ten nos wewnątrz krwawi, zapycha się... Dziś znowu pół nocy nie spał biedak... W poniedziałek maja mu te płytki wyjąć, może wtedy będzie lepiej... 

środa, 19 września 2012

Mój ostatni hit szyciowy :) i takie tam...

Odkąd byłam na spotkaniu kołderkowym gdzie nauczyłam się szyć takie fajne patchworkowe poduszki, uszyłam ich już trzy i jeden worek ta samą techniką... 
Ale chyba ta trzecia, ostatnia najbardziej mi się podoba :) Nie lubię się chwalić, ale nie mogę sie na nią napatrzeć i za każdym razem jak na nią zerkam to mi się gęba od ucha do ucha śmieje... 

Poduszka powstała z misiem Lickle Ted (jeden z moich UFOków), którego haftuję od jakiś 2 lat, może więcej... pierwotnie miał on być dla mojej chrześnicy na prezent urodzinowy, ale jak zrobiłam kawałek, to tak mi się spodobał, ze postanowiłam go zostawić dla Julki na poduszkę... Projekt tej poduszki noszę w głowie już od ponad roku... ale żeby go zrealizować, musiałam skończyć misia... 

Tu misio zdjęty z tamborka 


A tu już gotowa poduszka :)





Ten materiał tuż przy misiu jest taki milutki, jakby zamszowy... 

A tu zadowolona Julka :)


I co?? Chyba nieźle się prezentuje :)

A tu znalazłam takiego samego misiaka tylko oprawionego - super wygląda z tym żółtym passe-partout  i drewnianą rameczką....


* * * * * * *

Znalazłam prze przypadek kolejny haft do naszego salonu :) oczywiście kolejne peonie... 
  Schemat już wydrukowany czeka w kolejce za koszem :)


* * * * * *

Dodatkowo kilka ostatnich wytworów biżuteryjnych.. nie mam ostatnio weny na tworzenie...  bardziej tak z musu powstały...








 A na koniec kilka zdjęć Julki :) z wrzosobrania...




wtorek, 18 września 2012

9/12 TUSALowa odsłona :) i nie tylko

Jakoś ostatnio nie mogę się ogarnąć z tym TUSALem... Mylą mi się terminy i przez to nie zamieszczam zdjęć na czas... Mam nadzieję, że nie zostanę zdyskwalifikowana przez to :)



Zdjęcia marne, bo robione telefonem... zawartość słoiczka powoli się powiększa, bo i haftów przybywa...

Uszyłam wreszcie mieszkanko na moja komórkę :) Nie wyszło tak ładnie jak chciałam, ale nie ma tragedii... Najważniejsze, że już jest, bo mi Julka zerwała folię z ekranu. Niektórzy mogą się śmiać z tej folii, ale jak ja wrzucałam telefon do torebki to ta folia była strasznie porysowana, dlatego jej nie zrywałam. Wiedziałam że kiedyś uszyję sobie etui... A teraz folia zdarta, ekran jak nowy i telefon bezpiecznie siedzi w mieszkanku :) nawet jak leży gdzieś na dnie torebki...


materiał powstał po zszyciu wąskich pasków z dżinsu i zielonego bawełnianego materiału... paski wyszły trochę krzywo, ale w sumie tak chciałam... wykorzystałam literkę B, która kiedyś zrobiłam jedna z moich farbowanych mulin... niestety kanwa, na której ta literka została zrobiona, bardzo łatwo się siepie, więc z jednej strony wyszły mi nitki (oczywiście za krótko przycięłam po zszyciu), więc musiałam przyszyć obrzydliwą tasiemkę, która niestety szpeci strasznie całe etui... no ale cóż... na błędach się człowiek uczy :(

Pozostając nadal przy haftach muszę się pochwalić, bo zaczęłam kolejny duży haft... o którym już kiedyś pisałam... i który miałam zacząć jakoś na początku roku, ale nastąpiło "małe" obsunięcie" i zaczęłam kilka dni temu... mianowicie chodzi o haft firmy Lanarte, który pasuje do moich ukochanych peonii... bynajmniej mnie się wydaje, że pasuje, bo na jednym i drugim są peonie :)))) i są mniej więcej podobnych rozmiarów... 


To pierwsza strona schematu (jest ich tylko 6, z czego 3 w połowie zadrukowane) z zaznaczeniem fragmentu, który już zrobiłam (dane nieaktualne) i zestaw mulinek do tego fragmentu... 

a tu kilka zbliżeń... 



Na kanwie widać mały magnesik, który dostałam od Ani Ploch, z którą w zeszłym tygodniu umówiłam się na spotkanie. Wreszcie po tylu miesiącach starań udało się :0 Spotkanie jak zwykle było udane, miłe i obfite w pozytywne doznania wzrokowe - a to wszystko za sprawą przecudnych, precyzyjnych w każdym calu i licznych prac Ani... i nie tylko prac, bo i nici, zestawów, i innych robótkowych gadżetów :)

Niestety wszystko to trwało o wiele za krótko... nie sposób w 5 godzin  wszystko na spokojnie obejrzeć i pogadać. 
Dziękuję Ci Aniu za miły wieczór i czekam na następny :)

I na koniec moje wypieki... chlebek z mąki pszennej pełnoziarnistej...
Niestety pierwsza partia nadawała się dla kaczek, ewentualnie na zmielenie jako dodatek do bułki tartej, bo mi się pomyliła łyżeczka z łyżką (przy czytaniu przepisu) i wyszedł taki słony, że do jedzenia się nie nadawał kompletnie. Ale za drugim razem wyszedł pyszny :)




Na dziś to tyle... w następnym poście będzie przepis na ekspresową i pyszną szarlotkę :) i mój ostatni hit szyciowy :))

niedziela, 16 września 2012

Różności :)

Ciągle mam jakieś zaległości do pokazania :0 Jakoś nie mogę się z tym wszystkim ogarnąć... 

Jakiś czas temu, pod koniec sierpnia, dostałam zlecenie na ekspresową kartkę z okazji 60-tych urodzin... Miałam 3 albo 4 dni na jej wykonanie... Udało się, hafcik zrobiłam w jeden wieczór, kartkę w drugi :)


Zrobiłam też dla Julki ręczniczek do przedszkola,ale wisi w łazience, bo okazało się, że wszystkie dzieci mają jednakowe ręczniczki dane przez przedszkole... 



Na dziś to tyle :) Na razie bynajmniej... 

poniedziałek, 10 września 2012

Troszkę lawendowo, troszkę wrzosowo... fiolet rządzi :)

Systematycznie pokazuje Wam moje zaległości krzyżykowe i nie tylko... Dziś padło na dekoracje :)

Jakiś czas temu ususzyłam sobie nieco lawendy z mojej plantacji...





No i w związku z tym zachciało mi się pachnącego woreczka... 


A przy okazji mały bukiecik sobie zrobiłam... 


Udało mi się też uskubać w lesie trochę pięknego wrzosu, który zdobi stół w salonie i parapet w kuchni... 
No i idealnie pasuje do ścian w salonie :)




 I pięknie pachnie...  lasem, jesienią... i długo się trzyma ... 
a do tego pogoda taka piękna, jesienna :) 

Tylko Julka ma karat i nie wiem czy nie gorączkę też... 

środa, 5 września 2012

Dla przedszkolaka :)

Jakiś czas przed rozpoczęciem roku szkolnego postanowiłam uszyć dla Julki worek na ubranka do przedszkola. 
Oczywiście spytałam z czym chce i stanęło na Hello Kity :)
Etapy tworzenia haftu pokazywałam kilka razy na FB...

W sobotę uszyłam worek (musiałam zabrać na działkę maszynę)...


Wyhaftowałam tez ręczniczek z imieniem i Hello Kitty, ale okazało się, ze wszystkie dzieci mają takie same ręczniczki już dane przez przedszkole :(((((( 
Trudno, będzie miała w domu czym łapki wycierać...

Ręczniczek ostatnio był w praniu, więc zdjęcia nie ma... 

poniedziałek, 3 września 2012

Poszła Julka do przedszkola, zapomniała parasola...

... a mamusia siedzi sobie i ząbkami paznokcie skrobie... czyli wieści przedszkolnych cz. I

Od ponad dwóch tygodni wprowadzałam Julkę w tajniki życia przedszkolnego - za każdym razem podchodziła to mojego gadania z entuzjazmem... oczywiście ona idzie do dzieci, oczywiści sama, mama ją zaprowadzi, dziadek odbierze, będzie sama jadła, leżakowała z dziećmi itp. Teorię znała... Dziś rano jak się obudziła stwierdziła, że dziadek do niej zaraz przyjdzie... Na co musiałam ja wyprowadzić z błędu, bo dziadek z babcią się urlopuje na działce... Mina lekko jej zrzedła... ale wszystko jej wytłumaczyłam, ubrałyśmy się, trochę się pobawiła, zjedliśmy śniadanie, po czym stwierdziła, że ona by już chciała iść do tego przedszkola...  (środa, czwartek i piątek były takie półtoragodzinne zajęcia adaptacyjne, także przedszkole nie było jej obce). 

Podjechaliśmy pod przedszkole, z tatusiem się pożegnała, wzięła w rączkę plecaczek i poszłyśmy. Weszłyśmy do szatni jak przez ostatnie 3 dni, przebrałam ją w buciki, Pani wzięła ode mnie piżamkę, szczoteczkę, postawiłyśmy jogurt na stoliku i poszła z panią do sali... Ja chwilę postałam i poszłam... Chyba mnie przyuważyła przez okno jak szłam przez podwórko, ale potem się chyba odwróciła... I pojechaliśmy do pracy... 

Siedzę cały dzień jak na szpilkach i się zastanawiam jak ona w tym przedszkolu - czy płakała, czy się bawiła czy stała jak sierotka i tylko się patrzyła... czy jadła, czy leżakowała... i czy będzie chciała jutro iść...

Niebawem Mąż ja odbierze... 
Ach te dzieci...
Ale zawsze będę pamiętała słowa mojej byłej kierowniczki: 
"Małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot" i staram się tak bardzo wszystkim nie przejmować, bo to zwariować można... 

Teraz zmieniamy temat :))) i nieco haftów bardzo zaległych pokażę... 

Na początek czekoladowa metryczka, która poleciała aż do USA...


i moje zajęcze jajo z passe-partout...


Tam gdzie je zamawiałam niestety nie było nic innego, co by bardziej kolorystycznie pasowało... 
Ale chyba nie jest źle...  Może w przyszłym roku na Wielkanoc wreszcie zawiśnie na ścianie...

I jeszcze moje dwie ślubno-rocznicowe pamiątki...






i druga... 



Mnie się bardzo podobały - nie wiem jak tym, którzy je dostali... 

Przy okazji spytam was o coś: niech mi ktoś powie, na jakim lnie widać bardzo dobrze biała nitkę?? 
Ja sobie kupiłam taki len obrazkowy Perllen 20ct w naturalnym kolorze, ale niestety, jak widać na zdjęciach, biała mulinę widać na nim fatalnie... Czy ktoś może mi podesłać namiar na len ciemniejszy, no i taki sprawdzony pod względem widoczności białej muliny?? Będę wdzięczna... 

Miałam cynk, że dziecko wcale nie chce wracać do domu :)
O godzinie 15.00 można dzieci najwcześniej zabierać i o 15.00 wychodzą drugi raz na dwór. No i Julka wychodząc z przedszkola oczywiście pognała na praca zabaw  i na trampolinę... 
Podobno ładnie jadła i nie płakała... ale wątpię, żeby chciała o 15.00 wracać do domu, tak jak dziadek miał pierwotnie po nią przychodzić... Zobaczymy jutro :)

Tłumacz

Archiwum bloga

Uszyj Jasia

Kołderki za jeden uśmiech