Obserwatorzy

DAWNO TEMU W PARYŻU MODNA DAMA UDAŁA SIĘ D MODYSTKI, ABY ZAMÓWIĆ NAKRYCIE GŁOWY - OSTATNI KRZYK MODY. MODYSTKA OWO NAKRYCIE WYKONAŁA ZUŻYWAJĄC 5 METRÓW WSTĄŻKI. KIEDY DAMA USŁYSZAŁA CENĘ, Z OBURZENIEM ZAWOŁAŁA: CO!!! 300 FRANKÓW ZA 5 METRÓW WSTĄŻKI??!! PANI CHYBA OSZALAŁA!! NA TO MODYSTKA KILKOMA SPRAWNYMI RUCHAMI ROZPRUŁA PIĘKNY CZEPEK, ZWINĘŁA WSTĄŻKĘ, PODAŁA OBURZONEJ DAMIE I POWIEDZIAŁA: ZAPŁATA JEST ZA MOJE UMIEJĘTNOŚCI I PRACĘ, WSTĄŻKĘ DAJĘ PANI GRATIS!!!

piątek, 28 marca 2014

dostawa książek

Dziś będzie o książkach :) Znowu.

Ostatnio przeczytałam "Trochę większy poniedziałek" Katarzyny Grocholi.


Czytałam wiele negatywnych opinii o tej książce. Mimo wszystko ją przeczytałam, i to bardzo szybko bo chyba w dwa dni i bardzo mi się podobała. Rzeczywiście były odniesienia do książek Grocholi... ale co z tego? Przecież książka składa się z felietonów pisanych w końcówce lat 90. i na początku 200 roku. Pewnie wtedy powstawały inne książki i dlatego w felietonach znalazły się podobne treści. 
Mnie tam się bardzo podobały te krótkie historyjki, uśmiałam się z nich bardzo. Niektóre miały bardzo ciekawe, pouczające zakończenia, mądre stwierdzenia. Polecam tak np. każdego dnia z rana przeczytać sobie jedną, żeby lepiej patrzeć na świat. 

A teraz czytam "Szkiełka na piasku" Anity Sherve. 


Ameryka przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Krach na giełdzie, największy kryzys ekonomiczny w historii Ameryki. Na tym tle toczą się losy bohaterów. Stary dom na plaży jest początkiem wspólnego życia Sextona i Honory. Wraz z narastającymi kłopotami Honora przekonuje się, jak słabo zna mężczyznę, którego poślubiła, i jak groźny może być świat za progiem jej domu. Kilka prowadzonych osobno wątków splata się coraz bardziej, tworząc zapadającą w pamięć opowieść o zaufaniu i zdradzie, małżeństwie, rozczarowaniu i przyjaźni.
(lubimyczytac.pl)

Na początku była nudnawa, ale szybko akcja się rozkręciła. Przeczytałabym ją wczoraj wieczorem, ale strasznie i się oczy zaczęły zamykać w pewnym momencie. Myślę, że dziś już skończę...

A to kolejny stosik książek, które zasiliły moje półki. 



czwartek, 27 marca 2014

Broszek c.d.

Ostatnio masowo produkuję broszki. Jakoś tak mi się spodobało.  
Sama ich nie noszę, ale niektóre mi się spodobały, więc może zacznę... 





A to spinki i gumki do włosów...




Mam jeszcze sporo innych, ale muszę najpierw podoczepiać zapinki i pokażę już jak będą gotowe. Oczywiście w trakcie wykonywania są takie kwiatowe z tiulu i organzy... 

Ale żeby nie było, że tylko broszki... Ostatnio zrobiłam jeden mały hafcik. 
Literka "K" w passe-partout własnej produkcji. 


W kolejce czekają na uszycie zwierzątka różnej maści, w tym zające wielkanocne. 
Ale nie wszystko naraz. 

środa, 26 marca 2014

Aloes (Aloë L.)

O aloesie chyba słyszał każdy... pewnie sporo z Was ma do w doniczce na parapecie. 
A słyszeliście o jego dobrych właściwościach??

Aloesów jest ponad 20 gatunków, jednak najbardziej popularnym gatunkiem jest aloe vera czyli aloes zwyczajny. Jego grube, mięsiste i kłujące liście ułożone są w rozetkę.
A jak się go przełamie, to leci taki przezroczysty sok...




Miąższ aloesu zawiera ponad 140 biologicznie czynnych składników. W naszym klimacie raczej uprawia się go w doniczkach. 
Ja go znam z działania przyspieszającego gojenie ran a także uodporniającego. Ale ma szereg innych pozytywnych właściwości - działa przeciwbólowo, przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, przeciwdziała powstawaniu kamieni nerkowych, ma też działanie wypiękniające (naprawia skórę, znika trądzik).
Zima dawałam Julce Biostyminę na uodpornienie (w takich szklanych fiolkach). 
Można kupić sok z aloesu - w takich dużych butlach. 

Sok też można zrobić samemu. Tylko wyczytałam, że ten miąższ w zetknięciu z powietrzem traci jakieś właściwości, więc trzeba go robić szybko (szybko wrzucić do uprzednio wyciśniętego soku z cytryny). 

Liście aloesowe do przetworów powinny być starsze niż dwuletnie, ale młodsze niż pięcioletnie. Dlatego musimy wiedzieć w jakim wieku jest roślina oraz rozmnażać ją, notując, kiedy wsadziliśmy młode sadzonki. Ogrodnicy zalecają by kupować rośliny o wysokości ok. 30 cm, wtedy dolne liście będą już się nadawały do wykorzystania. Sprawdzajmy czy roślina ma boczne pędy. Jeśli tak - to wiadomo, że żyje już przeszło rok. Najlepszym surowcem jest gatunek Aloe vera. Aloes wymaga piaszczystej ziemi i jasnego stanowiska, ale ni lubi stać w pełnym słońcu. Podlewać trzeba umiarkowanie, raz lub dwa razy w tygodniu, żeby nie dopuścić do gnicia korzeni. Jeśli mamy zamiar wykorzystać liście na sok czy nalewkę - rośliny z której je obcinamy nie podlewamy przez dwa tygodnie. Liście na przetwory ucinamy ostrym nożem tuż u nasady i wkładamy do lodówki na 24 godziny. Schłodzenie wzmaga aktywność składników aloesu.

(tekst pochodzi ze strony http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/domowa-apteczka/aloes-do-picia-jak-zrobic-sok-i-nalewke-z-aloesu-przepisy_40674.html )

A teraz już znalezione w sieci przepisy:
  • Sok aloesowy (przepis podstawowy) – zetnij z 2-, 3-letniej rośliny zdrowe liście. Usuń boczne kolce, wypłucz liście. Przetnij je wzdłuż na dwie części, łyżką wydrąż przezroczysty żel, umieść go w misce, skrop sokiem z cytryny. Zmiksuj (ok. 5 min). Gotowy sok przelej do ciemnej butelki, szczelnie zakręć i włóż do lodówki. Tak przygotowany preparat zużyj w ciągu tygodnia. Pij rozcieńczony w proporcji 2 łyżki soku z aloesu na szklankę wody.
  • Miód aloesowy – 100 ml soku z aloesu połącz z 200 ml naturalnego miodu. Zlej do ciemnej butelki. Pij łyżkę dziennie na czczo (taka mikstura nie tylko dodaje energii, ale także wzmacnia odporność).
  • Nalewka aloesowa –wymieszaj 200 ml soku z aloesu, 200 ml spirytusu, 200 ml miodu i 200 ml soku z cytryny. Rozlej do butelek i odstaw na tydzień, mieszając raz dziennie. Pij ok. 30 ml codziennie (taki napój poprawi nastrój i wzmocni odporność).
(tekst pochodzi ze strony http://polki.pl/zdrowie_i_psychologia_medycynanaturalna_artykul,10033034.html)

poniedziałek, 24 marca 2014

Poniedziałkowa niespodzianka :)

Witajcie w poniedziałkowy pochmurny i chłodny poranek. A miało być tak pięknie... w piątek było cudnie, w sobotę też... a w niedzielę deszcz :( A mieliśmy sezon działkowy rozpocząć... 

Ale... na pocieszenie wygrałam candy u Agnieszki :)))))))))))))))))))))))))))))))

Taki cudny filcowy notesik !!


To chyba moje pierwsze wygrane candy... jakoś nie mam szczęścia w takich zabawach, aż tu nagle taka miła niespodzianka :) i to z poniedziałku!!

A na początku ubiegłego tygodnia przyjechały do mnie z Krakowa takie trzy naparstki do mojej kolekcji.


A tak w ogóle cieszę się, że podobał Wam się mój pierwszy ziołowy post :) 
W głowie mam pomysł na następny. 

A na koniec kilka moich kiedyś-tam-zrobionych bransoletek. 







I powoli kiełkuje mi w głowie pomysł na candy!! Tylko muszę się zastanowić z jakiej okazji... 

środa, 19 marca 2014

Glistnik jaskółcze ziele (Chelidonium majus L.) czyli nowy cykl postów

Wczoraj wymyśliłam, że poopowiadam Wam trochę o ziołach i ich cudownych właściwościach... I tak dziś będzie o takiej jednej roślince, która ma śmieszną nazwę glistnik jaskółcze ziele.

Podczas wycieczki do Podkowy Leśnej dwa weekendy temu zauważyłam, że gdzieniegdzie pojawia się już glistnik jaskółcze ziele... ujrzałam go  rosnącego wzdłuż torowiska... Generalnie roślina ta lubi środowisko ruderalne... czyli jak ja to mówię "śmieci" - torowiska własnie, okolice śmietników, opuszczone działki, wysypiska itp. 

Jakby ktoś nie wiedział jak glistnik wygląda...




Myślę, że większość z was widziało na oczy tą roślinkę... dość powszechnie u nas występującą. 

Ja znam ją głównie z tego, że działa znakomicie na kurzajki... Osobiście się ich pozbyłam smarują je sokiem z łodygi glistnika. Ale z tego co wyczytałam na Wikipedii, ma też inne właściwości.

Kiedyś, jak byłam młodsza, robiłam sobie zielniki... teraz też marzy mi się taki zielnik z prawdziwego zdarzenia... No i uwielbiam takie ryciny z roślinami :)))

wtorek, 18 marca 2014

broszkowy szał...

...mnie ogarnął niedawno! Ale tak mi się spodobały takie tiulowo/satynowo/organzowe broszki... 

Mimo, że do tej pory nie chodziłam ozdobiona broszkami, w niedziele jedną turkusową przyczepiłam sobie do sweterka. Może czasem jakąś założę :) jak mnie najdzie. 

W ciągu ostatnich kilku dni powstały takie oto cudeńka:








A z lnianych cienkich pasków zrobiłam takie cudeńka:





Tak się zastanawiam tylko czy czegoś im nie brakuje... bo chyba trochę za smutne są. 
Ma ktoś jakiś pomysł???

poniedziałek, 17 marca 2014

Trochę wiosny w ten paskudny deszczowy dzień

Niestety wiosła chwilowo sobie pojechała na urlop :( od soboty paskudna pogoda, leje, wieje i ziąb. Ale zanim napiszę o weekendzie, pochwalę się książkami, które dostałam na imieniny. 



Ale na razie mam przerwę do Króla Henryka VIII...

Żeby było miło i wiosennie powróćmy myślami do poprzedniego weekendu. 
W zeszłą niedzielę z samego rana wyruszyliśmy na wycieczkę do Podkowy Leśnej. Kto z moich rejonów, ten wie, jak tam pięknie... A wycieczka była dlatego, że w sobotę spytałam moje dziecię, gdzie by chciała jechać na wycieczkę. No to stwierdziła że kolejką (kolejka WKD relacji Warszawa-Grodzisk Mazowiecki/Milanówek) do Grodziska. A że w Grodzisku nic nie ma, zaproponowałam że może do Podkowy Leśnej. Tam są górki w parku, przy kościele piękny ogród z pawiami, plac zabaw, restauracja. 
No i o dziwo się zgodziła, więc w niedzielę z rana po sprincie śniadaniowym, wyruszyliśmy, prawie biegiem, na kolejkę. Pogoda była cudna, w sam raz na takie wycieczki.  
Po mszy i dwukrotnym pobycie na placu zabaw, zasiedliśmy w uroczej knajpce na kawkę, herbatkę i galaretkę. Julka ostatnimi czasy jest bardzo chętna do goszczenia się :) 


a tu już w parku na górkach...



Po powrocie do domku i obiedzie, ruszyliśmy dalej na rower - pierwszy raz bez bocznych kółek :))
Ale na szczęście nie zraziła się a nawet jej się podobało!! Oby trak dalej. Tylko ostatnio marudziła, że ten rower teraz się tak na bok przechyla jak nie ma kółek :)))

* * * * * *

Dla odmiany w tą sobotę byliśmy u mojej babci. Niestety pogoda nie była już taka piękna, wiało jak diabli, słońce czasem wychodziło, raz nawet na 10 minut niebo zrobiło się bezchmurne... ale zaraz potem wszystko wróciło do normy...

Takie czarne chmury oglądaliśmy bardzo często...

piątek, 14 marca 2014

znowu o książkach

Jako że chcę jak najwięcej przeczytać w tym roku - najlepiej tyle książek ile zmieści się na kupce wysokości 168 cm... Więcej o tym TU

O "Spotkaniach w parku" pisałam TU.



Skończyłam czytać na początku lutego. 
Była to książka z serii "każdą wolną chwilę poświęcam na przeczytanie choćby strony". 

Nie będę zdradzała zakończenia, bo to nieładnie... ale powiem tylko, że ciekawie się skończyła. No i szybko czytało. I przyjemnie. A mojej koleżance się średnio podoba... widzicie jakie to ludzie mają różne gusta. 

A potem zabrałam się za pokaźnych rozmiarów cegiełkę (ponad 700 stron).


Ale mimo że miała ponad 700 stron i grubość 5 cm, była lekka - dosłownie i lekko i przyjemnie się ją czytało. A przede wszystkim z zaciekawieniem. Każda kolejna strona odkrywała coraz to ciekawsze i bardziej szokujące zwyczaje panujące na dworze króla Henryka VIII w XVI w. W książce narratorem jest Maria Boylen, siostra drugiej żony Henryka XVIII, również jego kochanica. 
Opowiada dzieje króla Anglii od końcówki panowania królowej Katarzyny Aragońskiej do chwili ścięcia królowej Anny Boylen. 
Król Henryk XVIII w sumie miał sześć żon. Gdy doprowadził do  śmierci swoją drugą żonę z powodu kaprysu i "zakochania się w kolejnej dwórce" Joannie Seymour, był lekko schorowany, otyły i czuł się już staro. Ale widać to nie przeszkodziło mu w posiadaniu kolejnych czterech żon :) Z drugiej strony każde mode dziewczę, mając w perspektywie zostanie królową Anglii, zrobiłoby wszystko, byle zostać żoną króla. Nawet jeśli był otyły i schorowany. Zresztą były do tego zmuszane przez swoich ojców, wujów i całe rodziny. Bo w chwili gdy ktoś z rodziny wkradał się w łaski króla bądź zostając jego żoną bądź kochanicą, inni członkowie rodziny byli hojnie obdarowywani, a to ziemią, a to tytułami szlacheckimi, czy innymi bogactwami. Na dworze nie było mowy o miłości, szczerości ani , ci co chcieli zajść jak najwyżej - jak Anna, musieli piąć się na szczyt bez względu na wszystko, z premedytacją, w obłudzie, uciekając się do różnych sztuczek, za nic mając swoją rodzinę. 

A całkiem przypadkiem znalazłam takie oto hafty, związane z książką, którą przeczytałam :)

środa, 12 marca 2014

Szydełko-mania :) i nie tylko

Witajcie tego pięknego, wiosennego poranka!! 
Słoneczko od rana zagląda do okien, aż chce się żyć i nawet wstawać :) Byle nie za wcześnie... 
Moje dziecię chyba się przygotowuje do zmiany czasu, bo ostatnio wstaje coraz wcześniej... dziś np. wstała o 5.40. 
Ale jak sięgnę pamięcią, zawsze tak było. Jak zbliżała się zmiana czasu, to albo zaczynała wcześniej wstawać, albo później chodzić spać.... w sumie dobrze. 

Dziś pokażę moje zaległe szydełkowe wytwory.. Nie mam czasu spotkać się kolejny raz z Małgosią, a potrzebowałabym jeszcze troszkę się podszkolić w niektórych kwestiach. Ale i tak nie mam czasu wyjąć szydełka. 



Znalazłam na allegro jakieś resztki kolorowych włóczek za niewielkie pieniądze... w sam raz na małe kwiatuszki...


A tu już kwiatuszki z nowych włóczek. 


A na koniec moja mała gimnastyczka...


No i muszę się jeszcze pochwalić prezentami, jakie ostatnio dostałam od DMC







+ T-shirt biały z logo :)

Tłumacz

Archiwum bloga

Uszyj Jasia

Kołderki za jeden uśmiech