Witam po długiej przerwie...
Jestem już, ale za wiele nie mam do pokazania.
Odkąd skończyła mi się satynowa mulina do SALu zimowego, wzięłam się wreszcie za metryczkę dla córeczki koleżanki z pracy. Męczyła mnie od jesieni, męczyła, więc w końcu uległam.
Całkiem przyjemnie się haftuje, szybko i niebawem kończę...
Jeszcze tylko pyszczek, głowa i moje ulubione kontury!
A żeby nie było tak pusto, Jula ze swoją koleżanką Julką na balu karnawałowym...
... i Jula pierwszy raz na łyżwach.
Tyle się dzieje...
Ale dziś biorę się za smażenie faworków na jutro :)
Trzeba się najeść przed postem...